Zajęcia wyrównawcze
artykuł opublikowany na portalu gazeta.ie

Kiedy uczeń słabo radzi sobie z omawianym materiałem,
kiedy robi błędy, zbyt długo zastanawia się nad czytanym wyrazem, wtedy
skierowany zostaje na zajęcia wyrównawcze.
W ramach nadgodzin nauczyciele przedmiotowi uczą kilkuosobowe grupy
tego, za czym nie udało się nadążyć w klasie. Wyrównawcze to zazwyczaj
jedna popołudniowa godzina w tygodniu. Taki model douczania uczniów
słabszych znamy ze szkół w Polsce. W irlandzkim systemie edukacji
problem dzieci pracujących wolniej lub z większą trudnością niż ich
rówieśnicy, został rozwiązany zupełnie inaczej.
Zajęcia wyrównawcze podzielone są na trzy sektory. Pierwsza to tzw.
‘resource’ czyli indywidualne wyrównanywanie braków i pomoc we
wszystkich najważniejszych przedmiotach szkolnych oraz zajęcia
poprawiające koncentrację, nauka odpowiednich zachowań społecznych,
trochę ruchu fizycznego. ‘Resource’ to kompleksowe wsparcie dziecka,
zarówno merytoryczne, jak i pobudzajace kreatywność i usprawniające
techniki uczenia się. Z tego typu zajęć korzysta większość dzieci ze
zdiagnozowanym ADHD, zespołem Aspergera, nadwrażliwością.
Inną formą nauczycielskiej pomocy dzieciom są zajęcia wyrównawcze z
poszczególnych przedmiotów. Pod koniec każdego roku uczniowie piszą
testy zwane Micra i Sigma. Nie przygotowują się do nich w żaden
specjalny sposób w domu, testy bowiem sprawdzają kompetencje z całego
roku. Ułożone zgodnie z zaleceniami nowoczesnych metod edukowania,
sprawdzają nie tylko wiedzę, ale również zdolność logicznego myślenia,
spostrzegawczość, płynność w pisaniu, umiejętność czytania instrukcji.
System punktowy oceniania testów Sigma i Micra pozwala na szybkie
zaklasyfikowanie dziecka do grupy uczniów potrzebujących pomocy. Wynik
poniżej wymaganych norm predestynuje do uczestniczenia w zajęciach
wyrównawczych z przedmiotów w których widać największe braki. Mimo
kontrowersji, że jeden test decyduje o całorocznym sposobie nauczania
dziecka – bo przecież mogło mieć gorszy dzień, mogło czuć się chore, a
to wpływa na koncentrację i sposób udzielania odpowiedzi – Sigma i Micra
są testami kompleksowymi, mierzącymi umiejetności na różnych poziomach
trudności i za pomocą zróżnicowanych zadań. W związku z tym – są
wiarygodne. O wyniku testów rodzic w przeciwieństwie do realiów
polskich, nie jest informowany od razu, mimo że testy sprawdzane są
przez nauczyciela w tej samej szkole. Najczęściej procedura wygląda tak,
że uczniowie piszą testy w maju lub czerwcu, a o wynikach rodzice
informowani są podczas jednorazowego spotkania z nauczycielem np. w
listopadzie. Warto wiedzieć, że każdy rodzic ma prawo wglądu do testów
swojego dziecka.
Pomoc, jaką dziecko otrzymuje w ramach konkretnych przedmiotów, czyli
‘learning support’ to zadania matematyczne lub usprawnianie
umiejętności czytania lub pisania. Zajęcia mają charakter merytoryczny, a
uczeń dostaje dodatkowe zadania domowe.
Trzecim rodzajem pomocy pedagogicznej, udzielanej uczniom jest tzw. ‘English support’.
W bardzo małych grupach dzieci uczą się podstaw gramatycznych i opanowują słownictwo związane z konkretnymi dziedzinami życia.
Wszystkie rodzaje zajęć wyrównawczych prowadzone są przez nauczycieli
z danej szkoły. System irlandzkiej edukacji w szkole podstawowej (od
Junior Infants do szóstej klasy) zakłada, że nauczyciel pracuje z jedną
klasą cały rok, ucząc wszystkich przedmiotów, po czym (najczęściej)
obejmuje inną klasę lub zostaje nauczycielem jednego z wyżej
wymienionych przedmiotów dodatkowych. I tu zaczynają się podstawowe
różnice między szkołą irlandzką a polską. Poloniści, matematycy,
angliści w Polsce prowadzą zajęcia dodatkowe w ramach swojego
40-godzinnego pensum czyli wymaganego wymiaru godzin. Zawsze jednak po
lekcjach, dodatkowo opłacani.
W Irlandii wszystkie zajęcia dodatkowe odbywają się w ramach
regularnych lekcji. Pedagodzy od ‘resource’, ‘learning support’ czy
‘English support’ rozpisują swoje grafiki na początku roku, tak aby
wypełnić 5,5-godzinny dzienny czas działań. W praktyce wygląda to tak,
że dzieci zabierane są na wyrównawcze w trakcie innych lekcji. Zazwyczaj
na pół, czasem na całą godzinę. W szkole podstawowej pracuje się
blokowo. Kiedy dany przedmiot zostanie zrealizowany, nauczyciel – nie
robiąc przerw – płynnie przechodzi do następnych. Uczeń, zabrany np. z
matematyki, nie wraca już do swojej pracy, ale wchodzi z powrotem do
klasy w momencie, gdy jego koledzy są w środku zupełnie innych zadań np.
z irlandzkiego czy angielskiego. Biorąc pod uwagę, że pomoc udzielana
jest dzieciom w różnym stopniu nie radzacym sobie ze szkolnym
materiałem, trudno zrozumieć ideę wyrywania ich w toku działań,
przemieszczania do innej sali i ponownego dołączania do grupy, w
momencie gdy ta pracuje nad zupełnie nowymi zagadnieniami. Korzyści
płynące z uczestniczenia w zajęciach wyrównawczych są nie do
przecenienia. Indywidualne zajęcia w widoczny sposób usprawniają
czytanie, pisanie czy liczenie, jednocześnie jednak w zapomnienie
odchodzi materiał omawiany na lekcji. Przy założeniu, że dziecko ma
godzinę dziennie ‘resource’ daje to 5 godzin nieomówionych lekcji w
skali tygodnia. Nauczyciele nie wymagają uzupełniania brakujących
ćwiczeń i zadań w domu, tym sposobem więc dziecko do wielu problemów
nigdy nie dociera. Koło wydaje się zamykać, kiedy uświadomimy sobie, że
właśnie o te lekcje mogą być zapytani podczas kończacych rok szkolny
testów Sigma i Micra. Decyzji rodziców zawsze pozostawia się zgodę na
uczestniczenie dziecka w zajęciach wyrównawczych. Jest to jednak
zazwyczaj formalność, kiedy bowiem pociecha

potrzebuje
pomocy, żaden rozsadnie myślący rodzic mu jej nie odbierze. Praca w
domu na pewno poprawia sytuację dziecka. Regularne odrabianie zadań
domowych, nawyk czytania książek – po polsku i angielsku – wykonywanie z
synem czy córką zadań matematycznych, to brzmiące banalnie, ale
niezwykle skuteczne metody długofalowego przygotowania do testów. W
przypadku ‘English support’ sprawa wydaje się jasna. Aby dziecko nie
musiało uczestniczyć w tych zajęciach dodatkowych, wystarczy przygotować
je zanim zostanie uczniem klasy Junior Infants. W przypadku gdy cała
rodzina mówi w domu po polsku, gdy ogląda się polską telewizję i spotyka
głównie z polskimi znajomymi, trudno oczekiwać, aby maluch był w stanie
płynnie porozumiewac się w innym języku. Jedyną skuteczną opcja jest
wówczas wysłanie go do irlandzkiego przedszkola, na kilka godzin
dziennie, na rok lub dwa przed planowanym wysłaniem do szkoły. Kilka
tygodni stresu, związanego z odłączeniem od rodzica (normalnym w każdym,
również polskim przedszkolu) oraz zmianą języka komunikacji, skończy
się szybko. Przebywanie w gronie rówieśników porozumiewających się
angielskim na poziomie ‘native’, da dziecku swobodę wypowiadania się
oraz bezboleśnie nauczy wszystkich niezbędnych konstrukcji gramatycznych
i idiomów. A stąd już tylko krok do osiagnięcia sukcesu w szkole i
pełnego wykorzystania bogactwa oferowanej wiedzy i umiejętności.
Pani Karolina Chudy z Castleknock od początku nie zgadzała się z
decyzją przydzielenia jej dziecka do grupy ‘English support’. Jej syn
Mateusz mówi po angielsku płynnie. Dwa lata uczęszczał do irlandzkiego
‘creche’ w pełnym wymiarze godzin. Mateusz często nie znajduje polskich
słów na określenie otaczającej go rzeczywistości, a na podwórku bawi się
ze swoimi kolegami, posługując się wyłącznie angielskim. W dodatku z
moncym, dublińskim akcentem. Mówi płynnie i wyraźnie widać, że to język
nowej ojczyzny jest dla niego łatwiejszy. Kiedy pani Karolina
dowiedziała się, że jej syn chodzi na zajęcia dodatkowe z angielskiego,
tracąc tym samym inne przedmioty, poprosiła o spotkanie z nauczycielem
wychowawcą oraz dyrektorem szkoły. Ku jej wielkiemu zdumieniu okazało
się, że Mateusz ma chodzić na ‘English support’, bo…jego rodzice są
Polakami. Sprawę najczęściej przesądza się automatycznie. Po długiej i
ożywionej dyskusji, pani Karolinie udało się przekonac pedagogów, że jej
dziecko w pełni rozumie, co mówią do niego nauczyciel i rówieśnicy. Po
uważnej rozmowie z Mateuszem przekonali się, że miała rację. „Zabieranie
go z zajęć prowadzonych po angielsku po to, aby uczyć go angielskiego,
wydaje mi się kompletnie pozbawione sensu. Mateusz nie musi uczyć się
nazw kolorów i dni tygodnia, bo jego poziom angielskiego w niczym nie
odbiega od języka rówieśników, będących Irlandczykami.”
Jak zwykle, kij ma dwa końce. Z jednej strony korzyści płynące z
uczestniczenia w zajęciach dodatkowych są realną szansą na poprawienie
wyników osiaganych w szkole, a co za tym idzie, na ogólne samopoczucie
dziecka. Z drugiej strony nie do końca zrozumiały dla polskich rodziców
system udzielania pomocy może prowadzić do nieporozumień i poczucia, że
uczniowi wyrządza się niedźwiedzią przysługę.