Łowcy skarbów
artykuł opublikowany na portalu gazeta.ie
Za pierwowzór geocachingu uważa się powstałą ponad 150 lat temu grę ‘letterboxing’. Główna idea opierała się na pomyśle chowania szczelnie zamkniętych pojemników w miejscach powszechnego dostępu, np parkach, lasach, nad jeziorami. W pojemniku znajdował się notes, w którym poszukiwacz wpisywał swoje imię. Wskazówki, gdzie znajdują się kolejne pudełka można było znaleźć w specjalnych katalogach. Wiadomości o najtrudniejszych do zdobycia, elitarnych, przekazywano sobie ustnie.
Dzisiejszy geocacching wykorzystuje nowoczesne technologie i wychodzi naprzeciw ludziom lubiącym spędzać aktywnie czas na powietrzu. Wędrówki po lasach, górach, ale także ulicami miast wzbogacić można o piracki element – szukanie skarbu. Pojemniki, w spolszczonej wersji nazywane ‘keszami’, znajdują się we wszystkich możliwych miejscach świata. Gra powstała ponad 10 lat temu i do dzisiaj zafascynowali się nią ludzie z ponad 150 krajów. Na specjalnej stronie internetowej, skupiającej społeczność ‘geocacherów’, znajdują się dokładne opisy każdego pojemnika. Sklasyfikowane są w kategorii od najłatwiejszego poprzez bardziej wymagające do takich, które znajdują tylko prawdziwi profesjonaliści. Strona podaje dokładne parametry geograficzne oraz wskazówki jak dotrzeć do celu. W Internecie funkcjonują ponadto fora, na których geochacherzy codziennie umieszczają setki wpisów, dyskusji, fotografii. Cała zabawa polega jednak na zachowaniu tajemnicy – nawet jeśli znalazło się ‘kesz’, etykieta geocachingu nie zezwala na publikowanie szczegółów poszukiwań.
Pan Marcin Kisio z Balbriggan bierze udział w geocachingu od ponad roku. Każdy swój wyjazd, zarówno służbowy jak i prywatny, z rodziną, przygotowuje najpierw pod katem ‘keszów’. Na stronie internetowej czyta wskazówki, jak znaleźć pojemnik, czy jest on duży i w jakim dokładnie położeniu geograficznym znajduje się zdobycz. Uzbrojony w najnowszej generacji GPS, pozwalający namierzyć obiekty z dokładnością do dwóch metrów, buszuje po odludnych ścieżkach, sprawdza czy cegły w budynku nie są obluzowane i czy coś się pod nimi nie kryje, wchodzi do mokrych kanałów, sprawdza rury i sztachety w płotach. Nierzadko natrafia na innych geocacherów, z którymi dzieli się doświadczeniami na temat już odnalezionych pojemników. Na koncie pana Marcina znajduje się ponad 200 ‘keszów’. Część z nich odnalazł w Polsce, pozostałe w Wielkiej Brytanii i Irlandii.
„Kesze” mogą być różne. Czasami to wielkie pudło po amunicji lub szczelnie zamknięte wiadro. Najpopularniejsze, ze względu na praktyczne zastosowanie i łatwą dostępność, są plastikowe pudełka. Najtrudniejsze do odnalezienia są tzw. ‘kesze’ makro. Pan Marcin wspomina jedyny jak dotąd znaleziony przez siebie miniaturowy skarb: w plastikowym pudełeczku po kliszy fotograficznej ktoś umieścił zeszyt jak dla krasnala i ołówek z Ikei. Pojemniki z notesami oraz drobiazgami, zostawianymi tam przez współczesnych poszukiwaczy skarbów, znajdują się czasami w naprawdę niezwykłych miejscach. Nurkowie umieszczają je np na wrakach statków, zatopionych na dnie oceanu. Najbardziej brawurowi geocacherzy’ zawieszają swoje pudełka na niebezpiecznych przęsłach wysokich mostów, zakopują je w ziemi, ukrywają w wilgotnych, mulistych kanałach. Czasami aby odnaleźć pojemnik docelowy, należy najpierw odkryć kilka naprowadzających. Im trudniejszy do znalezienia, tym ‘kesz’ jest cenniejszy dla uczestników gry.
Z pozoru dziecinnie prosta gra jest tak naprawdę częścią wielkiego ruchu aktywności outdoorowej, coraz bardziej popularyzowanego w krajach wysoko rozwiniętych. Po kilkudziesięciu latach spędzonych przed telewizorem, społeczeństwa zaczynają czuć przesyt siedzącym trybem życia. Coraz więcej jest więc rowerzystów, ludzi wędrujących po górach, nurków czy podróżników zapędzających się w najodleglejsze zakątki globu. Każdemu z tych działań geocaching dodaje smaczku i podnosi adrenalinę. Poszukiwanie ‘keszów’ jest bowiem odpowiedzią na atawistyczną potrzebę eksplorowania, odnajdywania, a także kolekcjonowania. W grze biorą udział ludzie wykonujący najprzeróżniejsze zawody, Amerykanie, Australijczycy, Azjaci i Europejczycy, a nawet…naukowcy na biegunie polarnym. Geocaching jest doskonały sposobem na spędzenie wolnego czasu zarówno dla rodzin, grup przyjaciół jak i odludków, samotników. Odnalezienie pojemnika, wpisanie swojego imienia do „logbook’a” czy wymiana drobnych przedmiotów (breloczki do kluczy, modelinowe ludziki, kolczyk, fotografia ) to wspaniała zabawa dla lubiących przygodę, odkrywanie nowych miejsc i poszerzanie kręgu znajomych o ludzi, którzy dzielą tę samą pasję i podobnie patrzą na świat.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz