niedziela, 19 sierpnia 2012

Polka prowadzi irlandzkie przedszkole

artykuł ukazał się na portalu gazeta.pl/ londyn oraz portlau zycie.ie a także w gazecie "Życie w Irlandii. The Polish Times"
rozmawiała Jolanta Lenkiewicz
2007-12-17, ostatnia aktualizacja 2007-12-17 00:00

Rozmowa z Urszulą Huba - Kuzemko, właścicielką dublińskiego przedszkola



Od ponad roku prowadzisz własny "creche" (tak Irlandczycy nazywają przedszkole - przyp. red.). Czy to, co robiłaś zawodowo wcześniej, wiąże się z Twoim obecnym zajęciem?

Tak, jestem w pełni do tej roli przygotowana, zarówno pod względem wykształcenia, jak i doświadczenia. Ukończyłam w Polsce Chrześcijańską Akademię Teologiczną, kierunek pedagogiczny. Kiedy przyjechałam do Irlandii, pracowałam jako niania trójki dzieci. Współpraca z rodziną, dla której pracowałam, układała się na tyle dobrze, że w podziękowaniu za moje starania, a także aby zatrzymać mnie dłużej przy sobie, ludzie ci opłacili mi kurs nauczania metodą Marii Montessori. Potem znalazłam pracę jako opiekunka w przedszkolu w Dublinie.

I pracowałaś jako nauczyciel Montessori?

Tak. Do "Stay and Play", czyli mojego obecnego przedszkola, przyszłam jako nauczyciel Montessori. Po kilku miesiącach pracy dowiedziałam się, że pani, która prowadziła je od 19 lat, przechodzi na emeryturę. Przejęłam interes w czerwcu 2006 roku. Przedszkole działa w tym samym miejscu, w tym samym budynku, jednak oczywiście wprowadziłam do niego swoje zmiany.

Na czym one polegały?

Wspólnie z zespołem pracujących dla mnie dziewczyn, opracowałyśmy autorski program "Happy Start". Zawiera on elementy metody Montessori (ze szczególnym uwzględnieniem sekcji tzw. practical life, czyli nauki życia codziennego), zajęcia muzyczno - ruchowe, kąciki zainteresowań, warsztaty plastyczne, zajęcia przyrodnicze. Dzieci kilka razy w tygodniu mogą uczestniczyć w zajęciach plastycznych, podczas których wykorzystuje się przeróżne techniki i materiały artystyczne.

A jak rodzice odbierają Wasz program?

Rodzice zareagowali na "Happy Start" bardzo pozytywnie. Doceniają naszą pracę, ufają, że nie tylko oferujemy ich dzieciom opiekę, ale także stymulujemy ich rozwój intelektualny, emocjonalny i społeczny.

To na co dzień. A jak obchodzicie święta?

W naszym kalendarzu sporo jest znaczących świąt. Tradycyjnie celebrujemy Wielkanoc (parada wielkanocna, szukanie jajek w ogrodzie), Boże Narodzenie (Mikołaj, prezenty, przyjęcie bożonarodzeniowe), Dzień Świętego Patryka, Halloween. Oprócz tego włączamy się w akcję pomocy dzieciom przewlekle chorym. Organizujemy tzw. "Pyjama Day", podczas którego wszystkie dzieci i pracownicy przychodzą do przedszkola w piżamach, robimy "Piknik dla Misiów", a przy okazji zbieramy datki na fundację Make a Wish, spełniającą marzenia chorych dzieci.

Czy do przedszkola przychodzą tylko irlandzkie dzieci?

Głównie tak. Mamy jednak grupkę dzieci polskich. "Stay and Play" daje im optymalne szanse startu, zanim pójdą do szkoły. Mały Jaś czy Kasia, przyjeżdżający z Polski i najczęściej nie mówiący po angielsku, mają trudne zadanie idąc do przedszkola irlandzkiego. Bardzo często przeżywają szok kulturowy, stresują się, że dokoła nich mówi się w języku, którego nie rozumieją, co dodatkowo zwiększa traumę, jaką jest rozstanie z rodzicami na kilka godzin. W swoim creche zatrudniam pracowników z różnych krajów - Irlandii, Mauritusa, są także Polki, które w sytuacjach szczególnie trudnych po prostu zaczynają do dziecka mówić znanymi mu słowami. Zasadą jednak jest mówienie po angielsku, z szacunku dla nie-Polaków, ale także po to, aby polskie dzieci nauczyły się tego języka, zanim zostaną rzucone na głębokie wody, do szkoły. Istnieją w Dublinie przedszkola polskie, w nich jednak dziecko nie nauczy się języka angielskiego, a co za tym idzie - nie zostanie odpowiednio przygotowane do kolejnego etapu edukacji.

Prowadzenie przedszkola to wielka odpowiedzialność, nie tylko za podopiecznych. To przecież prowadzenie firmy, kontrole Health Board i National Childrens Nurseries Associaton. Czy w natłoku spraw finansowych, roboty papierkowej, nie umyka zwykła radość z przebywania z dziećmi, przyjemność uczestniczenia w ich zabawie, rozmowach?

Nie, na pewno nie. To jest najważniejsze, kontakt z dziećmi, uczestniczenie w tej części ich życia, jaką spędzają w przedszkolu. Jestem właścicielką i menadżerką, ale także cały czas nauczycielką, opiekunką, przyjaciółką. Wypełniam te same obowiązki, co wszystkie moje pracownice. W codziennej pracy pomaga nam kilka wytycznych, o których nigdy nie zapominamy. Po pierwsze: traktuj dziecko tak, jak chciałabyś aby twoje własne było traktowane w innym przedszkolu. Po drugie: nigdy nie mów ani nie zachowuj się przy dziecku tak, jak nie zachowałbyś się w obecności jego rodzica.

Czy jest jakaś rada, która wobec tego mogłaby pomóc także rodzicom w wychowaniu dziecka w domu?

Z dzieckiem trzeba po prostu być. Być, nie bywać. Akceptować je takim jakie jest w czasie dobrych, ale także podczas gorszych dni, nie forsować własnych oczekiwań, ale widzieć je takim, jakie naprawdę jest, wyznaczać mu mądre jasne granice, i po prostu kochać. To gwarantuje sukces wychowawczy.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz